piątek, 15 czerwca 2018

Kolejny wspaniały fanfik HGSS / Sevmione



Kochani,






Tydzień temu odkryłam kolejny wspaniały fanfik HGSS - Somewhere I have never travelled - autorstwa Savageland.


Coś cudownego.




W kilku słowach:
32 lata po Bitwie o Hogwart Hermiona obchodzi swoje 50-te urodziny na które wpada Harry.
Zaczynają rozmawiać o przeszłości i dowiadujemy się, że choć Voldemort został pokonany, w czasie Bitwy zginęła większość uczniów i nauczycieli, zamordowana nową klątwą służącą do masowego ludobójstwa. W tym Ron, którego musiał poświęcić Harry chcąc zabić Vodemorta. Przeżyli tylko oni, Ginny i Parvati. Poza tym stracili wszystko i wszystkich i ponad trzydzieści lat później oboje nadal nie potrafią się z tym pogodzić.
Śmierciożercy nadal są aktywni. Wszyscy pracownicy Ministerstwa zmuszeni są mieszkać w Strefie Bezpieczeństwa, chronionej nieustannie przez specjalne patrole. Pozostali czarodzieje wiodą ponure życie zaszczutych ludzi, pozbawionych większości praw. Morderstwa Mugoli to szara codzienność.
Harry jest Aurorem i celem jego życia jest znalezienie Dracona Malfoya, który przewodzi Śmierciożercom.
Hermiona, po zrobieniu doktoratu w Camridge z fizyki i po czarodziejskich studiach nad czasem pracuje w Departemencie Tajemnic. W ciągu minionych lat zbadała klątwę Voldemorta i udało się jej wynaleźć przeciwzaklęcie. Jej drugi wynalazek okazał się fiaskiem - próbowała rozciągnąć działanie Zmieniaczy Czasu na dziesiątki lat wstecz, ale odkryła, że żaden organizm nie jest w stanie tego przeżyć dłużej niż parę dni.




Kilka dni po jej urodzinach Hermiona ma sen, w którym Harry błaga ją, by cofnęła się w czasie aż do Bitwy o Hogwart i ocaliła choć niektórych. By zmieniła czas i odwróciła "to, co nigdy nie powinno się wydarzyć".
Rankiem dowiaduje się, że Harry został zamordowany przez Draco Malfoya.




Parę dni później okazuje się, że niedawno ktoś włamał się do jej sejfu w Departamencie Tajemnic, gdzie trzymała między innymi dokumenty z jej pracy nad klątwą Voldemorta. Ten ktoś użył jej nowego Zmieniacza Czasu, żeby wysłać 32 lata wstecz jakiś przedmiot...
Do bólu po śmierci Harry'ego dołącza przerażające podejrzenie dotyczące owego przedmiotu.
W końcu Hermiona pisze testament i wyrusza w podróż bez powrotu.






W ten sposób trafiamy do Hogwartu, tydzień przed Ostatnią Bitwą. Hermiona przyjmuje pseudonim Gwen Hawkins, kontaktuje się z Zakonem Feniksa, wyjaśnia wszystkim przebieg Ostatniej Bitwy, opowiada o masakrze i obiecuje przygotować eliksir, który ją powstrzyma.
Snape potwierdza jej przypuszczenia mówiąc, że zaledwie kilka dni temu Lucjusz Malfoy w "wynalazł" nową klątwę.




W ciągu tych kilku dni Gwen wielokrotnie spotyka samą siebie i w zadziwiający sposób ich wzajemne uczucia i myśli łączą się ze sobą, co coraz bardziej osłabia Gwen.
Na rozkaz Dumbledora Snape pomaga jej i już od pierwszej chwili nawiązuje się między nimi gorący romans. Gwen wie, że pozostało jej tylko kilka dni życia. Snape w końcu też się o tym dowiaduje. Poznaje również jej prawdziwą tożsamość.




Okazuje się jednak, że już sam jej pobyt zaczyna zmieniać wydarzenia. W Hogwarcie pojawiają się ludzie, których Gwen zna z "jej dorosłych czasów", a których nie było w czasie "oryginalnej" Bitwy. Voldemort dowiaduje się o niej i przyspiesza swoją konfrontację z Harry'm Potterem.
W tym celu rozkazuje Draco i Pansy uprowadzić Hermionę Granger i Ginny Wesley, by wywabić Pottera ze szkoły i zabić go zanim zaatakuje szkołę.
Dumbledore, zmuszony czekać aż Gwen i Snape ukończą eliksir, który ma ocalić setki ludzi, musi z rozmysłem poświęcić obie uczennice.




Czy jeśli Hermiona zostanie zamordowana, Gwen przestanie istnieć? Jeśli tak, czy to znaczy, że Voldemort nigdy nie dostanie od Lucjusza Malfoya opisu klątwy, którą rozpracowała?
A może właśnie o to chodzi?
Ale skoro wszystkie wydarzenia się zmieniają, czy możliwe jest, że Voldemort zwycięży? Czy przeżyją choć niektórzy spośród tych, którzy mieli zginąć?




Gdzieś czasie Ostatniej Bitwy Gwen umiera starając się ochronić tych, za których 32 lata wcześniej oddał życie Snape, jednak Bitwa trwa nadal...







Kilka wątków rozwija się równocześnie, w ponad trzydziestu rozdziałach, a na koniec każdego coś w Was po prostu wyje z napięcia, niecierpliwości i... tak, smutku.
To jest prawdziwy thiller. Harry Potter w wersji Dana Browna.








Wiem, że to trochę dziwni, pisać, że fick jest bardzo realistyczny. Śmieszne - bo mówimy o świecie magii, świecie, który tak naprawdę nie istnieje.
Mam na myśli to, że relacja Snape'a i Gwen jest jak najbardziej realistyczna. Coś takiego może się zdarzyć... zdarza się w prawdziwym życiu. Inne wątki akcji też są całkowicie prawdopodobne.




Czytając tego typu fanfik czasami żałuję, że takich perełek nie można opublikować...








Ponieważ fick jest bardzo długi (czyli to co lubię najbardziej!!!), nie udało mi się go skończyć w ciągu jednego dnia i nocy. W końcu o trzeciej rano, będąc jakoś w połowie, w przypływie zdrowego rozsądku zmusiłam się do zamknięcia komputera. Szczerze mówiąc, w pracy byłam trochę nieprzytomna - ale mniej z niewyspania, a o wiele bardziej dlatego, że myślami byłam zupełnie gdzie indziej. W Hogwarcie.
I kiedy tylko wróciłam do domu... nie istniało już nic, co mogłoby mnie powstrzymać od czytania!


Przez kolejne dni byłam stasznie rozbita i przepełniona dotkliwym smutkiem. Pewnie przez jakiś czas nie będę w stanie przeczytać go jeszcze raz, muszę dojść do siebie, ale jestem pewna, że do niego wrócę.






Jeśli chcecie czytać - szczerze Wam radzę, przygotujcie sobie kilka opakować chusteczek!


Idę szperać w poszukiwaniu innych perełek.






Anni



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz